Przypadająca w tym roku 160. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego jest doskonałą okazją, aby zaprezentować zabytek oddający atmosferę tamtych czasów. W kolekcji Działu Sztuki i Rzemiosła Artystycznego znajduje się obraz „Portret nieznanej kobiety” w stroju żałoby narodowej – zjawiska społecznego, które narodziło się po serii krwawych pacyfikacji manifestacji patriotycznych w 1861 roku.
Dzieło datowane jest na lata 1861-1863. Nieznany malarz pokazał na nim piękną, młodą kobietę ubraną w czarną, długą suknię na krynolinie. Kobieta, zwrócona w prawą stronę, ma ciemne włosy z przedziałkiem po środku, gładko zaczesane za ucho w niski kok, z ozdobą powyżej prawego ucha. Suknia wykończona jest małym, białym kołnierzykiem, przy którym widnieje okrągła broszka, a poniżej kołnierzyka widzimy zegarek z dewizką. Rękawy sukni wykończone są białym mankietem. Na obu dłoniach kobiety widoczna jest skromna biżuteria – na lewej dłoni obrączka z czarnym elementem, na prawej, na palcu wskazującym, pierścionek w kształcie krzyżyka. W kolorystyce obrazu przeważa tonacja szarości, zieleni, czerni i ugrów. Ciepłym akcentem kolorystycznym kompozycji jest bogato rzeźbione krzesło, o które spiera się lewą ręką kobieta.
Żałoba tamtych dni kojarzona jest przede wszystkim ze strojem kobiecym. Zdejmowano ją tylko na okoliczność ślubu lub rocznic ważnych dla historii Polski. Czarne suknie rozpięte na krynolinie miały praktyczny wymiar i były idealnym „schowkiem” na „bibułę”, a nawet na proch i amunicję. Patriotki podwiązywały do pasa pod spódnicą pakunki, które miały przetransportować. Suknie zdobiła żałobna biżuteria. Do najpopularniejszych motywów należały bransoletki przypominające kajdany, klamry przedstawiające dwie ręce w uścisku (symbolizująca połączenie Polski i Litwy), kotwice, orły w koronie cierniowej, skrzyżowane kosy, czasem nawet trupie czaszki. Ozdoby wykonane były zazwyczaj ze skromnych materiałów – drewna, aluminium, miedzi czy srebra niskiej próby. „Złoto poszło na żelazo”, jak mówiono wówczas, czyli zostało oddane w społecznych zbiórkach na powstańczą broń.
Żałobne stroje nie uszły uwadze władz zaborczych. Za niepodporządkowanie się surowym zarządzeniom można się było narazić na wysokie grzywny lub areszt. W czarnych strojach mogły chodzić tylko kobiety, które uzyskały specjalne urzędowe pozwolenie, po udowodnieniu niedawnej straty bliskich. Gdy uczennicom zakazano czarnych ubiorów, malowały sobie czarne pasy atramentem na szyi i rękach, nazywając to „żałobą nie do zrzucenia”. W miarę jak represje narastały, sięgano po inne kolory, jak fiolet czy szary. Żałoba narodowa obejmowała także zakaz wyprawiania hucznych zabaw. Jeśli ktoś zdecydował się złamać ten patriotyczny nakaz, był narażony na bojkot towarzyski. Żałoba zakończyła się w 1866 roku, kiedy ogłoszono amnestię. Wiele kobiet do końca życia pozostało jednak wiernych czarnej sukni.
Opr.: B. Dzioba
***
„Portret nieznanej kobiety”, olej na płótnie, mal. nieznany, 1861-1863
Fot. W. Mazan (zbiory MHA)