Egzemplarz buzdyganu bojowego, który dziś chcemy zaprezentować, wydaje się dość niepozorny w zestawieniu z innymi narzędziami walki znajdującymi w zbiorach naszego Muzeum. Nic bardziej mylnego – w czasach staropolskich był to bardzo groźny i skuteczny oręż.
Trzonek broni wykonany jest z drewna, a pokrywa go wyprawiona skóra (tzw. jaszczur) o barwie ciemnobrązowej, niestety, niekompletnie zachowana. Koniec trzonka zwieńczony jest rogową nasadką. Przy połączeniu trzonka z częścią rogową znajduje się otwór, służący do przewleczenia rzemienia, który umożliwiał przytroczenie buzdyganu np. do siodła. Głowica wykonana jest ze stali i posiada siedem piór w formie trójkątów. Na szczycie głowicy znajduje się ozdobny guz w kształcie spłaszczonej kuli z ornamentem roślinnym. Guz ten połączono z głowicą dwoma pierścieniami, z których jeden ma na obwodzie drobne kulki, a drugi, szerszy, ornament geometryczny. Całkowita długość zabytku to 53,5 cm. Prezentowany egzemplarz pochodzi z XVII wieku i najprawdopodobniej powstał na terenie Rzeczypospolitej.
Ten rodzaj uzbrojenia wywodzi się i stanowi rozwinięcie jednego z najstarszych, a zarazem najprostszych narzędzi do zadawania śmierci bliźniemu, czyli maczugi. Na tereny polskie przywędrował ze wschodu około XIV wieku. W czasach, z których pochodzi prezentowany zabytek, buzdygan był nie tylko orężem, ale, obok buławy, również oznaką władzy oficerskiej w wojskach narodowego autoramentu. Pamiętać przy tym należy, że buława przysługiwała najwyższym szarżom – hetmanom i regimentarzom, a buzdygan niższym, takim jak pułkownicy, porucznicy i rotmistrzowie. Nadal jednak nie stracił swojej praktycznej roli i mógł z powodzeniem zostać użyty w trakcie walki na bardzo bliskim dystansie. Warto również zaznaczyć, że oficerowie właśnie buzdyganem wymierzali kary i dyscyplinowali podwładnych, lecz kara zadana tym narzędziem nie uchodziła za hańbiącą.
Niestety, nie wiemy do kogo pierwotnie należał prezentowany buzdygan. Dość prosty wygląd, choć nie pozbawiony ozdób, może wskazywać na oficera stojącego raczej nisko w hierarchii. Niewykluczone jednak, że buzdygan ten widział niejedną kampanię wojenną, w które, jak wiemy, historia I Rzeczypospolitej obfitowała.
Opr.: Ł. Wójcik