Ludwikówka

Zabytek, który prezentujemy, zamykał ponad pięciowiekową historię bojowego wykorzystania szabli – broni, która jest symbolem polskiej sztuki wojennej. Narodziny „Ludwikówki” można umiejscowić w 1925 roku. Jej „matką” była potrzeba stworzenia nowej, regulaminowej szabli dla kawalerii Wojska Polskiego, „akuszerem” zaś Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu. Komitet ten powołał specjalną komisję, która miała w drodze konkursu wyłonić następczynię szabel wz. 1917 i 1921/1922. Jakość tych ostatnich pozostawiała wiele do życzenia. Wymagania dla nowego modelu były wysokie. Na siedem nadesłanych propozycji przyjęto tylko cztery, i to jedynie jako postawę do dalszych prac. Ostatecznie, po przeprowadzeniu serii testów i wprowadzeniu wielu poprawek, 26 sierpnia 1935 roku Minister Spraw Wojskowych zatwierdził przyjęcie do uzbrojenia nowej szabli oznaczonej jako wz. 34. Produkcję powierzono Hucie „Ludwików” w Kielcach (stąd popularna nazwa szabli), która wywiązała się z zamówienia, wypuszczając do 1938 roku niemal 40 tysięcy sztuk.

Przyjrzyjmy się dokładniej konstrukcji szabli, która uważana jest za najdoskonalszą w dziejach polskiej produkcji zbrojeniowej. Sama głownia, wykonana z wysokogatunkowej stali sprężynowej, ma 82,5 cm długości przy 3,4 cm grubości u nasady. Płaz jest obustronnie szlifowany w bruzdę ze żłobieniami na przygrzbieciu. Pióro jest obosieczne z ością na obu płazach, sam szczyt zaś acentryczny. Rękojeść posiada uchwyt z okładzin z drewna bukowego z karbowaniami. Mosiężny jelec w części grzbietowej zakończony jest otworem na kabłąk, zaś w części siecznej załamuje się po kątem prostym ku głowicy, tworząc kabłąk połączony z trzpieniem głowni. Całkowita długość szabli wynosi 95,5 cm, a waga to niespełna 1 kg.

O walorach bojowych prezentowanej szabli dużo mówią wymogi, jakie musiała spełniać każda partia aby zakwalifikowano ją użytku. Oto tylko niektóre z nich: szabla powinna przebić sztychem blachę 2 mm przez spuszczenie głowni z wysokości 2 m; pięciokrotnie przeciąć pręt stalowy o średnicy 5 mm bez uszkodzenia ostrza; głownia oparta i poddana ręcznemu kilkukrotnemu naciskowi nie mogła się odkształcić. Mimo swej doskonałości, „Ludwikówka” była już wówczas bronią archaiczną i większej roli w wojnie, która nadeszła niespełna cztery lata po jej stworzeniu, nie odegrała.

Jakie inne ciekawe historie kryją w sobie militaria zgromadzone w Muzeum Historyczno- Archeologicznym w Ostrowcu Świętokrzyskim? Tego możemy dowiedzieć się już niebawem – 14 kwietnia w Pałacu Wielopolskich w Częstocicach rusza czasowa wystawa „Uzbrojony po zęby. Kolekcja militariów ze zbiorów MHA”.

Opr.: Ł. Wójcik

To top