Kościół pw. Zaślubin NMP w Rudzie Kościelnej; fot. T. Rekwirowicz., lata 20. XX wieku (zbiory MHA)
Kościół w Rudzie Kościelnej to jeden z najciekawszych zabytków architektury drewnianej naszego regionu i sam w sobie może być powodem, dla którego warto wybrać się do tej urokliwej miejscowości. Nim jednak to uczynimy, uchylmy kotarę przeszłości i poznajmy jego historię.

Jak podaje ks. Aleksander Bastrzykowski, parafię w Rudzie Ćmielowskiej (tak zwano wieś nim powstał kościół) założono, ponieważ „wskutek wylewów rzeki Kamiennej i złych dróg, mieszkańcy wsi Wólka i Ruda, należących do parafji Ćmielów, mieli utrudniony dostęp do swojego kościoła (…) zdarzały się wypadki śmierci bez przyjęcia Sakramentów Świętych”. Dlatego też w 1769 roku na prośbę mieszkańców, ówczesny dzierżawca Rudy, Wólki i Stoków Franciszek Korwin Kochanowski, za zgodą właściciela Jacka Małachowskiego rozpoczął budowę kościoła. Ta ukończona została w 1776 roku, a pierwszym proboszczem został ks. Wojciech Lassocki. Fundator zadbał o odpowiednie wyposażenie kupując potrzebne paramenty liturgiczne, wystawił również plebanię i budynki gospodarcze, a dodatkowo zapisał na rzecz świątyni 3000 złp. Jednak po jego śmierci w 1782 roku, przez zaniedbania nowych dzierżawców Rudy, kościół zaczął popadać w ruinę, a nawet stał się ofiarą kradzieży. Dopiero kolejny proboszcz, którym od 1810 roku był ks. Stanisław Sędrowski, doprowadził budowlę do porządku.


Kościół wybudowano na planie wydłużonego prostokąta z trójbocznie zamkniętym prezbiterium i dwiema zakrystiami po bokach. Do budowy użyto drewna sosnowego w konstrukcji zrębowej, które następnie oszalowano. Budynek nakryto dwuspadowym dachem, zaś w zachodniej części kalenicy umieszczono sygnaturkę – latarnię o arkadowych prześwitach. We wnętrzu nakrytym płaskimi sufitami i oświetlonym prostokątnymi oknami znalazły miejsce trzy drewniane rokokowe ołtarze oraz chór wsparty na dwóch słupach.
Poza dobudowaniem od wschodu murowanej kruchty, wymianą pokrycia dachowego oraz posadzki w I poł. XX wieku, budowla większych zmian konstrukcyjnych nie przechodziła. Dzięki temu możemy podziwiać świątynię niemal taką, jak w chwili powstania. Co ciekawe – kościół mógł przetrwać do naszych czasów w zupełnie innej formie. Franciszek Kochanowski miał bowiem ambicje zastąpienia go świątynią murowaną i nawet zabezpieczył na ten cel materiały. Te jednak po jego śmierci zostały rozkradzione.
Opracowanie: Łukasz Wójcik